czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział I

Rozdział I

Młoda dziewczyna powoli otworzyła oczy. Lewe zaczęło niemiłosiernie piec, aż chciałoby się je podrapać, lecz kadetka powstrzymała się. Powoli podniosła się do pozycji siedzącej i rozejrzała się nieco zdezorientowana. Leżała w obcym łóżku, miała zabandażowane klatkę piersiową i prawe udo. Miała na sobie czystą, białą koszulę, która była wyraźnie za duża i brązowe szorty. Pokój wydawał jej się znajomy, jednak nie była w stanie stwierdzić, gdzie się aktualnie znajduje.
- Halo?- zapytała cicho, niepewnie. Chciała wstać, jednak jej ciało było na to za słabe i z powrotem upadła na nieco brudne łóżko. Claire postanowiła ocenić stan sytuacji- nie pamięta dlaczego tu jest i co jej się stało, choć pamięta wszystkie osoby. Dokładnie wie kim jest i kim jest z zawodu. Wie, że jest w Oddziale Zwiadowców i pomaga zabijać tytanów. Wie, że nazywa się Claire Marie i ma 23 lata. Pamięta także, że jej najlepszą przyjaciółką jest Hanji Zoe.
- Claire!- ktoś nagle wparował do cichego pokoju. Była to wcześniej wspomniana kobieta- Hanji. W dłoni trzymała bukiecik kwiatów. Szybko podeszła do łóżka i przytuliła 23-latkę.
- Hanji...- odpowiedziała chora i odwzajemniła uścisk. Gość podarował jej kwiaty, a dziewczyna położyła je na szafce nocnej.
- Jak się czujesz? Pamiętasz mnie? Wiesz co tu robisz? Mam nadzieję, że nie masz amnezji!- powiedziała jak najszybciej potrafiła Zoe i usiadła obok przyjaciółki.
- Spokojnie, spokojnie.- odparła powoli Claire utrzymując na twarzy delikatny uśmiech - Pamiętam wszystkich: Ciebie, Dowodcę Irvina, Kaprala Leviego...- powiedziała, ciągle się uśmiechając. Claire nie ma tutaj dużo przyjaciół mimo pogodnego nastawienia do życia. Niektórzy uważają ją za fałszywą, a inni myślą, że jest zbyt tchórzliwa by być zwiadowcą i na pewno ma jakieś bliskie kontakty z Dowódcą lub Kapralem. Jednak prawda jest inna- ta dziewczyna jest bardzo oddana walce, jest odważna i zwinna, choć nie potrafi przebywać z dużą ilością ludzi, bo zaczyna panikować (głównie to wzbudza wątpliwości u innych). Na szczęście, Hanji zawsze postawi się w jej obronie.
- Uff... Zaczęłam się już martwić! A pamiętasz dlaczego tu jesteś? Doktor powiedział, że po takim wypadku może pojawić się zanik pamięci.- rzekła już nieco poważniejszym tonem, lecz cały czas przyjaznym. Claire powoli odgarnęła swoje jasno brązowe włosy z ramion.
- Niestety nie. Nie mam pojęcia co tu robię i dlaczego moje oko tak strasznie boli... Ani skąd wzięły się te bandaże.- odparła i westchnęła głośno. Spojrzała na swoje chudziutkie nóżki, jakby mówiła do nich, aby znów zyskały siłę do chodzenia.
- Hm... To zrozumiałe. Byliśmy konno na wyprawie badawczej, ty i Levi wyrwaliście jakoś do przodu. W oddali zobaczyłam 15-metrowego tytana, więc wystrzeliłam ten taki kolorowy pocisk, jednak było za późno. Tytan Cię złapał, ale Levi zdołał Cię uratować. Straciłaś przytomność, a Kapral przywiózł Cię na swoim koniu.- opowiedziała jednym tchem, jakby chciała wyrzucić z siebie te nieprzyjemne uczucia.
- Muszę mu podziękować. Gdyby nie Kapral Levi, dawno by tu mnie nie było...- stwierdziła i spojrzała na Hanji. Obie dziewczyny usłyszały znajomy głos.
- Nie musisz za nic przepraszać, Claire. To mój obowiązek.- powiedział chłodnym głosem Kapral Levi. Zoe i Marie zamarły, jednak nie ze strachu, a z zaskoczenia. Starsza kobieta wstała szybko i zaśmiała się nerwowo.
- To ja już pójdę. Przygotuję jakiś ciepły posiłek. Papa!- powiedziała i od razu wyszła, nawet nie odzywając się słowem do Leviego. Mężczyzna podszedł bliżej łóżka i usiadł na drewnianym krześle centralnie znajdującym się na przeciwko Claire. Skrzyżował ręce i położył nogę na nogę, tak jak zwykle.
- Dzień dobry, Kapralu.- dziewczyna przywitała się niepewnie. Nie pamięta, jakimi uczuciami darzyła tego mężczyznę, jednak przeczuwa, że było to coś więcej niż znajomość. Brązowowłosa przykryła się grubym kocem i zapięła koszulę na kilka guzików starając się ukryć swoje pół-nagie ciało. Jedyne co ją kryło to bandaże, szorty i biała koszula.
- Tch. A więc nie pamiętasz.- powiedział oburzony i wbił swój przerażający wzrok w lodowo błękitne oczy - Ile razy mówiłem, że gdy jesteśmy sami masz mi mówić po imieniu?- zapytał ironicznie i wstał.
- Przepraszam, ale niewiele pamiętam...- odpowiedziała cicho Claire i spojrzała w dół, próbując unikać kontaktu wzrokowego z Levim. Czuła się nieswojo od momentu, gdy Hanji tak szybko wyszła. Coś się stało pomiędzy nimi? Jednak ważniejsze jest to, co się działo pomiędzy Kapralem a Marie.
- Trudno. Przyjdź do mnie za trzy godziny, o ile dasz radę. Chyba pamiętasz gdzie mam biuro, prawda?- powiedział i powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi - A, i nie zapomnij oddać mi koszuli.- mruknął tuż przed wyjściem.
- D-Dobrze!- odpowiedziała szybko i Levi wreszcie wyszedł. Dopiero po jego zniknięciu dziewczyna zrozumiała co on powiedział. Zarumieniła się delikatnie na wiadomość, że Kapral pożyczył jej jego własną koszulę, a każdy doskonale wie, że ten mężczyzna nie dzieli się niczym.
Mimo to, że kilkanaście minut temu Claire ocknęła się, złapało ją nagłe zmęczenie. Położyła się i zasnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz